24 GRUDNIA, ROK 2034 ~ MANCHESTER
Zaraz po zeszłorocznych świętach w Lii rozpoczęła się wewnętrzna zmiana. Jej stosunki z matką się poprawiły i coraz więcej myślała o przemianie, jaka w niej zaszła z inicjatywy młodego Hiszpana. Do dziś żałuje, że nie zabrała jego numeru telefonu. Bardzo za nim tęskniła, a na swoich wargach ciągle czuła smak jego ust.
Tegoroczne święta rodzina Fabregas i Pique miała spędzić razem, w willi Cesca. Lia wyczekiwała tego dnia od trzech miesięcy, gdy doszły ją słuchy, że święta spędzi z Milanem. Długo stała przed lustrem i pielęgnowała swoje długie, brązowe włosy. W głowie miała zaplanowany ten dzień i nikt jej nie pokrzyżuje planów. Usłyszała dzwonek do drzwi i wybiegła z pokoju z hasłem 'ja otworzę!'. Przekręciła klucz w zamku, a jej oczom ukazała się Shakira i Gerard, którzy zaraz wzięli w ramiona córkę przyjaciela. Zaraz po gorącym przywitaniu, zaczęła wypatrywać za rodzicami Milana, jednak chłopaka nie było.
- Ciociu.. - próbowała zadać pytanie, jednak Shakira pogrążona była w rozmowie z Daniellą. Przeniosła wzrok na Gerarda, jednak ten tonął w objęciach Cesca. Zrezygnowana poszła do salonu i usiadła przy świątecznym stole, czekając na resztę domowników i zaproszonych gości. Po dziesięciu minutach dostrzegła szeroko uśmiechniętą Kolumbijkę, która zajęła miejsce naprzeciw niej.
- Lia, dlaczego jesteś taka smutna? - zapytała, nalewając sobie soku do szklanki, a jej śnieżno biały uśmiech wydawał się powiększać.
- Bo.. liczyłam, że Milan z wami przyleci.. - jej głos z każdym kolejnym słowem stawał się cichszy, aż pomiędzy kobietami zapanowała totalna cisza. Lia niepewnie spojrzała na ciocię i dostrzegła łzy w jej wielkich czekoladowych oczach. - ciociu, wszystko w porządku? - Lia była kompletnie zaskoczona obrotem spraw. Kolumbijka zaczęła płakać i opuściła pomieszczenie, obijając się w drzwiach o Gerarda. Próbował ją zatrzymać, ale ta była silniejsza. Przeszła do łazienki i zamknęła się w niej, ku zdumieniu Hiszpana i Lii. Gerard spojrzał na Lię i powoli usiadł na miejscu, które wcześniej zajmowała Shakira.
- Lia.. co się stało, że Shak płacze?
- Nie mam pojęcia.. - dziewczyna zaczęła się jąkać i zanim spojrzała wujkowi w oczy, nerwowo poprawiła włosy. - ja tylko.. liczyłam, że Milan z wami przyleci i wtedy ciocia wyszła.. - niepewnie spojrzała mu w oczy, które tak jak oczy Kolumbijki wypełniły łzy. Po chwili do pokoju wszedł Fabregas, zdziwiony całym zajściem.
- Powiedźcie mi, dlaczego Shakira płacze w łazience?
- Cesc, Lia nic nie wie o Milanie? - Gerard zignorował pytanie Cesca i pełen bólu spojrzał w oczy przyjaciela. Cesc dopiero po chwili zrozumiał co jest przyczyną płaczu Kolumbijki i nerwowo przeczesał włosy, zajmując miejsce koło córki.
- Powiecie mi o co chodzi? - serce Lii nabrało nierównego tępa bicia, a wzrokiem błądziła od wujka do taty.
- Skarbie.. - Cesc objął córkę ramieniem i niepewnie spojrzał w oczy przyjaciela, który skinął głową, wyrażając zgodę na kontynuację. - Milan rok temu zginął.. gdy leciał na testy do Manchesteru, jego samolot się rozbił..
- To nie prawda.. - głos zaczął jej się załamywać. Wyrwała się z uścisku ojca i zaczęła kierować się do wyjścia. - on żyje! Rozmawiałam z nim.. to nie jest prawdą.. - nie wytrzymała. Pośpiesznie chwyciła za płaszcz i wybiegła z domu. Pobiegła na most z nadzieją, że spotka tam Milana i razem będą się śmiać, że całej rodzicie udało się ją nabrać. Jednak nie.. nie było go na moście, dostrzegła parę zakochanych, która obdarowywała się pocałunkami. Ponownie z jej oczu wypłynęły łzy i powoli podeszła do poręczy mostu. opierając na niej głowę. Długo tak stała nie przejmując się zimnem, które zaczęło ogarniać jej ciało. Nagle z nieba zaczął pruszyć śnieg. Usłyszała śmiechy za sobą i delikatnie się uśmiechnęła.
- Ashley, spójrz.. płatki śniegu są tak wielkie jak pióra..
- Chyba anioły pozbywają się swoich zbędnych piór ze skrzydeł. - ponownie się zaśmiali i trzymając się za ręce zeszli z mostu i szli dalej przed siebie. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza. Odsunęła się od krawędzi mostu i złożyła ręce, czekając, aż na jej dłoniach spocznie płatek śniegu. Spojrzała w niebo i ponownie się uśmiechnęła.
- Dziękuję.. - wyszeptała i jeszcze chwilę została w swoim miejscu. Poczuła na sobie ciepły podmuch wiatru, co wywołało na jej ustach szerszy uśmiech. Był to dla niej znak, od najlepszego przyjaciela..
_________________________________
Takiego zakończenia raczej nikt się nie spodziewał :)
Początkowo pomysł był inny, jednak ten wydawał mi się bardziej kreatywny :)
Dziękuję wszystkim czytelnikom, za prawie tysiąc wyświetleń i za miłe komentarze :)
Do zobaczenia na następnym blogu! :)
WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ♥
WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ♥